Hiszpanii urok z „La casa de Papel”

Witajcie! W ten ciepły czerwcowy wieczór, wręcz idealny na kolejną niezwykłą przygodę!

Dzisiaj zabieram was do nieco bliżej, bo do Europy. Mam nadzieje, że nikogo z was nie wprowadziłam w zakłopotanie, tą oryginalną nazwą mojego chyba ulubionego serialu, który kryje się pod polską nazwą „Dom z Papieru”. Znany, nie znany, ale na pewno każdy z was o nim słyszał, a już na pewno widział baner z reklamą. Rok temu dosłownie było go pełno wszędzie, prawie na każdej stronie, na każdym rogu, nawet tych mniejszych miast. Choć w sumie nie do końca wiem dlaczego. W końcu serial jest tak genialny, że nie potrzeba mu żadnej reklamy 😉

Jednak, żeby nikogo mi tu nie dyskryminować, to krótko streszczę mniej więcej o co chodzi w całej fabule. Akcja dzieje się w Hiszpanii. I jak powszechnie wiadomo, Hiszpania słynie ze swojego nieporównywanego temperamentu, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że to właśnie tam zjawia się grupa zuchwałych przestępców dokonujących napadu na hiszpańską mennice narodową. Oczywiście nic by z tego nie wyszło, gdyby nie genialny Profesor, który jest mózgiem całej operacji, a przy okazji, genialnie negocjuje z policją skrzętnie przewidując każdy jej krok.

Dobra i tu może się zatrzymam, bo to nie blog o serialach, choć nimi inspirowany, ale to ma być przede wszystkim odkrywcza podróż po Hiszpanii.

W samym serialu o podróży mowy nie ma (chyba, że na przełomie sezonów) ale myślę, że warto chwilę pochylić się nad tym gorącym, charakternym krajem.

Szczególnie ciekawa jest kultura Hiszpanii…

Oczywiście każdy z nas zna słowo siesta i fiesta. Ono wręcz idealnie opisuje ten głośny, bardzo rozrywkowy i dość otwarty na innych naród. W Hiszpanii aż roi się różnorodności, nie tylko pod względem kultury, języka ale także tradycji. Jednak łączy je imprezowy tryb życia. W Hiszpanii dużo uwagi poświęca się rodzinie. Może was zaskoczyć fakt, że kiedy zechcecie wejść do jakiegoś urzędu, czy sklepu, załatwić ważną sprawę to możecie zastać wyłącznie napis „zamknięte”. Spytacie dlaczego? A no dlatego, że w Hiszpanii między godziną 14 a 17 czyli w największy upał mieszkańcy robią sobie przerwę, czyli tzw. siestę. W tym czasie najczęściej ucinają sobie drzemkę, bądź udają się na obiad. Fajnie prawda? Chyba czas przeprowadzić się do Hiszpanii 😀

Hiszpański pracownik podczas siesty drzemiący na taczkach

Siesta w Hiszpanii

Nie zapominajmy jednak, że w Hiszpanii żyją ludzie bardzo religijni. W końcu cała kultura Hiszpanii oparta jest silnie na tradycji katolickiej. Zaskoczeni? No tak to w Hiszpanii bywa, że raz na imprezę, a raz do kościoła.

Nietypowe święta w Hiszpanii

Świąt jest tam cała masa, ale ja może wspomnę o tych bardziej nietypowych.

Bitwa na pomidory. Już widzę wasze miny mówiące „Ale jak to? Pomidory? Komu to w ogóle przyszło do głowy?” A otóż Hiszpanom. Sporo ich świąt obraca się wokół kulinarnego świata, ale do kuchni jeszcze przejdziemy 😉

Wracając do bitwy. To wygląda ona mniej więcej tak, jak po przejściu jakiegoś armageddonu. Dosłownie! Ulice wręcz całe spływają sokiem z pomidorów, nie mówiąc już o ludziach i budynkach oblepionych resztkami z dziesiątek ton, jakie na tą okazję przygotowano. Polak powie „Jakie to marnotrastwo!” Jednak dla mieszkańców Hiszpanii i turystów to świetna okazja do dobrej zabawy. Nie zapomnijcie jednak po wszystkim wziąć porządnej kąpieli.

Popularna w Hiszpanii wojna na pomidory, wszyscy jej uczestnicy są cali czerwoni od pomidorów

Wojna na pomidory w Hiszpanii

Corrida

Tego chyba nie trzeba tłumaczyć, bo już każdy dzieciak wie, że corrida to „walki byków”. Jak mówiłam, w Hiszpanii żyją bardzo temperamentni ludzie, którzy lubią niecodzienne zabawy. Jedną z nich jest fiesta podczas, której ulicami miasta odbywa się słynna, ale i równie niebezpieczna gonitwa byków za śmiałkami ubranymi w czerwone szaty. Ta dość prowokacyjna zabawa zwykle nie kończy się dobrze. Bywają ciężkie przypadki. Dlatego to seans dla ludzi o mocnych nerwach. Czemu seans? Bo na pewno nie polecam tej zabawy turystom, gdyż sami miejscowi znający ich możliwości nie dają sobie rady, a co dopiero nowicjusze…

Jeśli jednak nadal ciągnie was do zabawy, to polecam udać się na pokaz tańca flamenco. Jednak tu już zaczynamy wkraczać w muzykę ale nie możemy przecież zapomnieć o potrawach spotykanych głównie w Hiszpanii.

Kuchnia Hiszpanii

No i oczywiście jak wcześniej wspomniałam, trudno by mi było opisać całą ich kuchnie i zwyczaje, gdyż jest tak różnorodna, więc jak zwykle skupię się na najpopularniejszych smakach Hiszpanii.

Przede wszystkim tortilla. Może ona stanowić zarówno danie główne, jak również i przekąskę. To zależy od sposobu jej podania. Zwykle jest to omlet z dodatkami takimi jak np. cebula, fasola i wiele wiele innych dodatków, co zależy oczywiście od gustów smakowych.

 

Kolejnym najpopularniejszym daniem jest gazpacho, czyli hiszpański chłodnik. Idealny wręcz na upalne dni. Składa się z pomidorów, papryki, cebuli, octu winnego i oliwy. Zwykle podawany jest z grzankami. Mnie osobiście bardzo przypadł do gustu ;-P

Podane na talerzu czerwone Gazpacho z dodatkiem zielonych warzyw

Gazpacho

Szynka serrano. To swego rodzaju odpowiednik szynki parmeńskiej, jednak jak co niektórzy twierdzą nawet od niej, delikatniejsza. Robiona jest z udźca wieprzowego lub łopatki.

 

Chyba jednak najbardziej typowe są tu tapas. To drobne przekąski podawane w rożnej postaci. Mogą być to grzanki z owocami morza, ale też grillowane warzywa, kawałki mięsa, kiełbaski i co tylko sobie wymyślicie.

 

Hiszpańskie desery to jednak jest coś. Przede wszystkim, są bardzo, ale to bardzo słodkie. Mówi się, że najpopularniejszym deserem jest tam flan. Inaczej pudding z jajek, konfitur, czekolady, wanilii i mleka. Ja jednak uważam, że najpopularniejsze są churros. Zrobione z ciasta parzonego, podawane na gorąco najczęściej z cukrem pudrem lub gorącą czekoladą.

Smażone ciasto o nazwie churros zamaczane w czekoladzie

Churros

Mmm ale bym sobie teraz coś zjadła, a wy?

Jeśli podobnie jak ja, nie daliście rady i musieliście zrobić sobie tą drobną rozkosz kubeczków smakowych to może teraz…

Warto się poruszać

Jak wyżej już wspomniałam w Hiszpanii to właśnie taniec flamenco stał się obok corridy symbolem narodowym. Nic dziwnego, w końcu ta tradycja nie umarła z biegiem czasu, a nadal trwa. Co ciekawe muzyka w Hiszpanii wykonywana jest nie tylko przez muzyka, ale i przez samego tancerza. Jeśli chodzi o instrumenty, to przede wszystkim króluje tam gitara, a rytm wystukuje tancerz. Przede wszystkim to bardzo żywiołowy, ognisty taniec, który pochodzi od… Cyganów. Oczywiście miały na niego wpływ też inne kultury. Szczególnie charakterystyczne, poza samym strojem, są niezwykle dynamiczne ruchy całego ciała, dzięki czemu pozwala on silnie akcentować emocje. Tak jak swoje oczyszczenie przechodzili hindusi w Indiach, o czym wspominałam w poprzednim wpisie, tak samo przechodzą je Hiszpanie w przypadku flamenco. Ten równie zmysłowy taniec potrafi wyrazić całą paletę uczuć, jeśli oczywiście wykonujący go tancerze będą profesjonalistami, albo zwyczajnie oddadzą się uczuciu.

A tutaj dla was mała próbka.

Flamenco

Prawda, że zniewalający?

Niestety to już koniec naszej podróży po rozpłomieniającej Hiszpanii, która na długo zostanie w naszych sercach.

Trzymajcie się ciepło! Adiós!

 

Źródła: https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/P4RktkpTURBXy8zODRkOTczMjliNTUwOWM0YzA3MGVhZWMwOGI1NmE3Ny5qcGeSlQMBAM0VPs0L85MFzQNSzQHe, https://cdnpl1.img.sputniknews.com/img/381/22/3812235_0:181:3100:1859_1200x0_80_0_1_e7b495913d4a63055390898bdc6e7f1a.jpg, Gazpacho,  2wCEAAkGBxMTEhUTExMWFRUVFRcVFRUVGBcXFRUXFRUWFhUVFRcYHSggGBolHRUVITEhJSkrLi4uFx8zODMtNygtLisBCgoKDg0OGhAQGy0lICYvLS8vLS0tLS0tLS0tLS0tLS0tLS0tLS0tLS0tLS0tLS0tLTUtLS0tLS0tLS0tLS0tLf, Churros, https://www.youtube.com/watch?v=Xjxgk2mFvh4

Opublikowano Bez kategorii | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Indie – egzotyczna podróż z Hotelem Marigold

Witajcie!

Ostatnio skupiłam się bardziej na państwach północnych, więc dziś zdecydowałam, że przeniesiemy się na południowe krańce naszej kuli ziemskiej. Dlatego zapraszam was do gorących, kolorowych i egzotycznych Indii!

Indie – filmowa adaptacja

Nie wiem czy mieliście okazję oglądać film „Hotel Marigold”. Ten fantastyczny, moim zdaniem, film oparty na podstawie powieści opowiada o grupie emerytowanych Anglików, którzy wyruszają w podróż do „ekskluzywnego” hotelu w Indiach i tak zaczyna się ich wielka przygoda życia.

Pomyśleliście pewnie łeee jak staruchy, to po co o to w ogóle oglądać? A właśnie, że warto moi podróżnicy. Sami się przekonacie, o ile zechcecie ale liczę na to, że przekonam was do tego tym wpisem.

Przede wszystkim, warto poznać tą kulturę od środka, ale jeśli to was nie przekonuje, to może obsada filmu „Hotel Marigold” da wam do myślenia. Dzisiaj to jedni z najznakomitszych rzemieślników swojego fachu i to własnie dzięki nim ten film nabiera kształtów. Spotkacie tam znaną z „Harrego Pottera” Maggie Smith, Toma Wilkinsona, Penelope Wilton, Celie Imrie, Ronalda Pickupa, uroczego Billa Nighy i uwielbianą Judi Dench.

Obsada "Hotelu Marigold" w postaci Maggie Smith, Tom Wilkinson, Penelope Wilton, Celie Imrie, Ronald Pickup, Bill Nighy, Judi Dench

Obsada „Hotelu Marigold”

Każda z granych przez nich postaci ma już swoje życiowe przejścia, osobne historie i odmienne charaktery. Wszyscy jednak zostali uwiedzeni reklamą „najlepszego w Indiach” Hotelu Marigold, która okazuję się być jedynie mrzonką jego dość młodego właściciela, ale to właśnie jego urok i zapał powstrzymują gości przed opuszczeniem tej rudery. I wręcz przeciwnie, decydują się pomóc stworzyć Hotel Marigold na nowo.

Obsada "Hotelu Marigold" na balkonie hotelu podczas zachodzącego słońca

Goście hotelu Marigold na balkonie

Poza sporą dawką humoru jakiej możemy doświadczyć dzięki profesjonalnej obsadzie, jak już wspomniałam, to dobry film na przedsmak naszej podróży.

 Kolorowe Indie

Moim zdaniem to jeden z najbardziej fascynujących krajów świata ze względu na swoją tak odmienną kulturę, religię, pełnię barw, tajemniczych zabytków, majestatycznych krajobrazów ale i zdecydowanych kontrastów.

Tym razem może zacznę od religii, która w tym kraju jest podstawą funkcjonowania całego mechanizmu.  To właśnie tu narodził się buddyzm i hinduizm, a dzięki nim cała kultura, tradycja, stroje, tańce i architektura. Ale może po kolei bo się pogubimy 😀

Indie leżą na Półwyspie Indyjskim w południowej części Azji, o czym nieustannie przypominają nam wysokie temperatury, pomimo, że oblewane są wodami Oceanu Indyjskiego ale również Morza Arabskiego oraz Zatoki Bengalskiej. Brzmi malowniczo. Jednak zdecydowanie nie polecam fanom niskich temperatur.

Judi Dench na ulicznym targu w tłumie ludzi

Judi Dench wśród tłumu

Kolejnym faktem jest to, że Indie to kolejny znakomity przykład mieszanki kulturowej o czym ostatnio wspominałam w dwóch poprzednich wpisach, które także tym, którzy nie czytali polecam. Wracając już jednak do tematu, to warto zapoznać się z pewnymi faktami.

Religijni fanatycy

Zaskoczeniem może być fakt utrudnienie nieco życia osobom leworęcznym, gdyż posługiwanie się przez nich lewą ręką przy jedzeniu, podaniu  czegoś np. pieniędzy, czy zwykła zaczepka, może się dla was nie miło skończyć. Ponieważ Indie mają przyjęty zwyczaj, zapewne zaczerpnięty z religii, że lewa ręka to ręka nieczysta więc służyć może wyłącznie w higienie osobistej.

Nie dało się chyba tego zauważyć w filmie „Hotel Marigold”, ale na pewno nie umknęła waszej uwadze scena dokonywania targu przez Judi Dench. To kolejna z niepisanych zasad jakimi rządzi się to państwo. Nie zapomnijcie jednak wcześniej dokonać rekonesansu cen u innych sprzedawców 😉

Judi Dench stojąca obok hinduskiego handlarza na targu

Judi Dench na targu ulicznym

Kolejna przestroga, która myślę że jest wam znana, ale lepiej o tym wspomnieć niż wpuścić was w maliny. PAMIĘTAJCIE, by wchodząc do świątyń czy meczetów zdjąć buty! Indie to też zazwyczaj ortodoksyjni wyznawcy i dla nich to święte miejsce, więc na pewno nie pozwolą na ich bezczeszczenie, chociażby kobiecym pięknem. Dlatego tu drogie Panie APEL do was. Nie zapomnijcie o założeniu chusty przed wejściem do meczetu.

Indie – państwo bogaczy i nędzarzy

Przez dzieje historii dość silnie zakorzenił się tam system kastowy, o którym informować nas może kolor turbana noszonego przez hindusa, jednak jak wiadomo XXI wiek robi swoje i może już to nie być tak często kultywowane.

Jednak nieodłącznym elementem indyjskiego krajobrazu są żebracy. Nikogo z nas nie szokuje już ta informacja, bo pomimo iż nie byliśmy w Indiach, to internet aż od tego huczy. Może jednak zaskoczyć was fakt, że dla wielu nie jest przymusowa droga życia spowodowana serią nieszczęść, a zwyczajnie sposób na życie. Zaskoczeni? Ja na przykład bardzo!

Jeśli chodzi o język to jak sami widzieliście w filmie, Indie to kraj w którym posługiwanie się językiem angielskim wystarczy, by móc się dogadać dlatego i nasi bohaterowie nie mieli z tym większych problemów. Fakt, czasem trzeba na migi, a czasem warto znać dosłownie kilka słów, by całkiem zmienili do Ciebie podejście. Wystarczy być miłym i mieć odpowiednie podejście jak bohaterka grana przez Judi Dench, a na pewno wiele zdziałacie. Zapewniam 😉

Architektura a Indie

O religii już było, więc tylko wspomnę, że przede wszystkim króluje tam hinduizm, ale zdarzą się również wyznawcy islamu, buddyzmu, dżajnizmu, zratusztrianizmu, skihizmu, oraz chrześcijaństwa oczywiście. Jednak na zdecydowaną przewagę hinduizmu, spotkamy tam głównie budowle sakralne jak Tadż Mahal, która stała się już wizytówką Indii. Co zdecydowanie nas nie dziwi, w końcu to najwspanialszy pomnik miłości jaki tylko można sobie wymarzyć.

Widok na Tadż Mahal u jego wejścia, najpopularniejszy punkt turystyczny promujący Indie

Taj Mahal

Warto także zajrzeć do Jama Masjid, Tańdżawur ze świątynią Bryhadiśwara,  Złotą Świątynię w Amritsarze oraz zespół świątyń w Khadżuraho.

 

Indie czyli hinduska kuchnia

Z czym nam się to kojarzy? Ależ oczywiście, że z przyprawami i świętymi krowami. Bo jak wiadomo hindusi nie tolerują wołowiny na stole. Dla nich to zwierze jest święte i koniec! Jednak naprawdę WARTO poznać Indie dla samych jej smaków. Uwierzcie, nie będziecie żałować. To raj nie tylko dla wegetarian, ale i fanów ostrych smaków.

W Indiach cenią sobie bardzo samą czynność jedzenia, może też dlatego są w tej materii tak twórczy, że każdy region ma dość specyficzną dla siebie kuchnię. Birijani, chiapatti, ghee rice, navaratna kurma, parathas i długo długo by jeszcze wymieniać.

Choć może wymienię parę, byście mieli chociaż jakąś orientacje kiedy usłyszycie Indie 😉

Do przysmaków należy gulab jamul czyli smażone, mleczne kulki podawane w słodkim syropie kardamonowym.

 

Kolejną znaną potrawą jest masala dosa, a więc duży placek nadziewany ziemniakami i warzywami.

 

Nie mogę nie wspomnieć o fish molee, inaczej rybie zapiekanej po keralsku na liściu bananowca w bardzo aromatycznej marynacie.

 

Jednak Indie to też specyficzna muzyka

Sama sztuka Indii jest jedną z najbogatszych, najstarszych i niezwykle imponujących na całym świecie. Piękno, zmysłowość i religia to trzy słowa, które trafnie opisują tę dziedzinę. Przede wszystkim warto obejrzeć taniec hinduski, który po prostu was oczaruje, albo wręcz zahipnotyzuje. Jak nie wierzycie, to sami się przekonajcie!

Taniec brzucha

Mieliśmy jednak mówić o muzyce. Jednak czym byłby taniec bez muzyki. W końcu muzyka w rozumieniu indyjskim to połączenie trzech sztuk, czyli gry na instrumentach, śpiewu, oraz tańca. Muzyka, jak i całe Indie, kładą przede wszystkim nacisk na doznania. W przypadku muzyki te estetyczne, które mogą się pochwalić nawet swoją nazwą „rasa”. Składają się na nie wzruszenie, przeżycie, zachwyt a także duchowe oczyszczenie.

A tutaj mała próbka dla was 😉

Muzyka hinduska

To co, my się już żegnamy na dziś!

Do zobaczenia! Czeeeść!

 

Źródło:https:https://www.canalplus.pl/ms_galeria/galeria/45344_9.jpg, https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/5RNk9kpTURBXy9mYzBlMzQxMTY2YjE3YzJkM2ZlZjIwMzE3ZWJlMWQzMS5qcGeTlQMAAM0DIM0BwpMFzQMUzQG8kwmmNDM5NDNlBoGhMAE/kadr-z-filmu-hotel-marigold.jpg, https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQFcqzt20V_ltSjTeiB99e2qrr8-xThQCI5YaadQEFSUsSlK8DyGQ&s, Taj Mahal, https://d-tm.ppstatic.pl/kadry/f9/5e/f56c3119f2dbf13ccbd92a2f1033.1000.jpg, https://www.youtube.com/watch?v=UKGc5o-QHAA, https://www.youtube.com/watch?v=ZRY_mf5XFJo

Opublikowano Bez kategorii | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Czasowa podróż w malowniczym serialu „Outlander”

Cześć! Co was? Mam nadzieje, że dobrze, bo dziś czeka nas kolejna podróż. Jednak tym razem czasowa. Może i brzmi nudno ale zapewniam, że nudno nie będzie 😉

A więc, do dzieła!

Jak już wspomniałam w tytule, dziś pójdziemy bardziej w tematykę serialową. Wiem, że dla niektórych z was może się to okazać sporym zaskoczeniem, ale myślę, że warto poświęcić chwilę by zaskoczyła was ta podróż czasowa.

Serial ten budzi sporo kontrowersji. Został nakręcony dość niedawno, w związku z czym pozwala sobie na zdecydowanie więcej kontrowersji. Nagość, sceny erotyczne, czy prowokacyjne są tu na porządku dziennym. Jednakże, nie należy się tym zrażać i oceniać serial „po okładce”.

Historia opowiada o Claire Randall, która przybyła do Szkocji wraz z mężem historykiem na ich miesiąc miodowy. Nie spodziewała się jednak, że czasowa fascynacja jej męża na zawsze odmieni jej życie. Zabrzmiało nieco banalnie, ale inaczej się tego nazwać nie da :-)

Czasowa podróżniczka Claire Randall zadająca pytanie

Claire Randall z „Outlandera”

W pierwszym sezonie poruszamy się po Szkocji, której tak jak obiecałam ostatnio chce poświęcić ten wpis. Nie myślcie jednak, że akcja tylko i wyłącznie się na niej opiera. Musicie wiedzieć, że Claire podobnie jak my, nie lubi się nudzić i przede wszystkim dużo podróżuje.

Sądzę, że są tu z nami fani historii, ale i nie tylko, którzy naprawdę wiele by oddali, by odbyć podobną czasowa podróż co nasza bohaterka, zwłaszcza jeśli ta byłaby czasowa. Te stroje, przepych, skarby, zwyczaje, legendy, zamki, wielu z nas do dziś fascynuje, choć w dzisiejszych czasach niewiele już nam z tego pozostało.

Wracając jednak do Claire i jej przygód, to możecie sobie tylko wyobrazić w jakim musiała być szoku, kiedy tajemnicze kamienie przywołały ją do siebie i przeniosły w przeszłość i zdała sobie sprawę, że to była podróż czasowa. Ja jednak osobiście jej zazdroszczę. Nie raz już jako mała dziewczynka marzyłam, by żyć w takich czasach sprzed tak powszechnych w dzisiejszych czasach telefonów, telewizorów, Internetu, czy w ogóle technologii. Wiem, że to tylko się tak łatwo mówi, ale myślę, że jest w tym coś wyjątkowego, taka czasowa magia bo jednak wtedy każdy znalazł czas by żyć, czego w dzisiejszych czasach rzadko się doświadcza.

Czasowa podróż po szkockiej historii

Nie od dziś wiadomo, że Szkoci to specyficzny naród, ale przede wszystkim dumny, co szczególnie widać w kreacji postaci wujów drugiego głównego bohatera, jakim jest Jamie Freaser, czyli drugi, a w zasadzie od linii czasu patrząc pierwszy mąż. Taka to mała zagwozdka czasowa 😉 To dość skomplikowane jak się o tym mówi, ale wcale nie tak skomplikowane jak bliżej zagłębicie się w temat. Jednak to dzięki niefortunnym przypadkom, choć może zaplanowanemu rozwojowi wydarzeń, mamy okazję poznać Szkocję ”od kuchni”. Na razie w cudzysłowie, ale jak wiecie nie omieszkam pominąć też kulinarnej sfery 😉

W naszym kraju, tak jak i na całym świecie myślę, Szkocja znana jest przede wszystkim ze słynnej whisky, kiltu czyli „męskiej spódniczki”, dud, kratki i potwora z Loch Ness.

W zasadzie wiecie już wszystko, to co tu jeszcze mówić… Nie no żartuję oczywiście, choć ze względu na fakt, iż ta kultura jest tak popularna, ciężko mi będzie was zaskoczyć.

Halloween nie amerykańskie!

Oczywiście co nie budzi zdziwienia, Szkocja jest jednym z narodów celtyckich, co miało nie mały wpływ na ich historię, kulturę i zwyczaje. Ciekawe czy wiecie, że znane wam wszystkim Halloween to święto, które ma swoje korzenie w gaelickim święcie Samhain? Wierzono, iż wtedy czasowa granica pomiędzy światem ludzi a duchów staje się tak cienka, że umożliwia im powrót do świata żywych. Nie wiem jak wam, ale mnie aż ciarki przechodzą. Jednak to właśnie wtedy Claire ma okazję być świadkiem jednego z rytuałów z zamierzchłych czasów, a jej mąż napotyka ducha.

Może też zaskoczyć was fakt, że zarówno Frankenstein i Dracula mają tego samego przodka :-)

Kolejną kwestią jest chociażby to, że Szkoci mimo, iż należą do tego samego państwa, to mówią dość odmiennym językiem, co czasem może powodować swego rodzaju nieścisłości. Nic dziwnego, że Claire jako angielka miała nie lada problem by zrozumieć o czym prawią jej szkoccy przyjaciele.

Choć nie powinno to nas dziwić, w końcu niesnaski pomiędzy szkotami, a anglikami znane nam są już za czasów szkolnych. Kiedy to pani w klasie opowiadała nam fascynującą historię wojen o dominację , którego jednym ze skutków była śmierć najbardziej znanej ze wszystkich szkockich monarchów Marii I Stuart. Wdała się ona w walkę o tron z kolejną, chyba najpopularniejszą królową Elżbietą I. Nie skończyło się to jednak dla niej pomyślnie. Ta czasowa waśń trwa do dziś.

Culloden

To dość krwawa historia, która pomimo, iż dla niektórych ta czasowa podróż bylaby odległa, to warta wspominki. Serial również jej nie pomija, a wręcz opiera na niej całe dwa, a nawet część trzeciego sezonu. Przede wszystkim, było to starcie pomiędzy jakobitami, a wojskami Jerzego II. Niestety, to również nie skończyło się dla szkotów pomyślnie, ale nie można im zarzucić braku waleczności i wiary we własne przekonania, co nawet jak na tamte czasy jest godne podziwu.

O ich historii można by mówić i mówić ale …

Przejdźmy już do potraw

Z racji położenia Szkocji, nie dziwi fakt, że w ich jadłospisie królują ryby, owoce morza, ale także baranina, jagnięcina oraz wołowina.

Miłośnicy ryb na pewno nie odmówią sobie przepysznej zupy cullen skink, składającej się z ziemniaków, cebuli, wędzonego łupacza z dodatkiem mleka i śmietany, a podaje się ją najczęściej z ciemnym pieczywem.

Zupa rybna cullen skink podana na niebieskim talerzu z zielonymi warzywami

Zupa rybna „cullen skink”

Jednak niekwestionowanym królem szkockich potraw jest haggis. To wydęty, duszony żołądek owcy, wypełniony masą z wątroby, serca i płuc z dodatkiem cebuli, mąki owsianej i ziół. Założę się, że każdy z was pomyślał „Łee ohyda”. Muszę wam jednak powiedzieć, że ma to naprawdę ciekawy smak.

Brązowe Haggis podane na srebrnej salaterce

Haggis

Jako ciekawostkę wam powiem, żebyście się nie zdziwili, jeśli będziecie świadkami nietypowej konkurencji na szkockiej imprezie polegającej na… uwaga… rzucaniu haggisem. Dość oryginalnie prawda?

Odmianą dla zupy rybnej, może być zupa scotch broth, gotowana na baranim karku z dodatkiem jarzyn i kaszy perłowej.

Egzotycznym nieco zjawiskiem kuchennym, może być scotch pie czyli inaczej ciasto z mięsnym nadzieniem najczęściej jagnięciny lub baraniny.

 

Jest jeszcze wiele innych dość ciekawych potraw, ale to już odsyłam was w morze internetu.

Czas i na odrobinę muzyki

Jak już wcześniej wyżej wspominałam, Szkoci bardzo opierają się na celtach, jednak widać różnice pomiędzy niziną, a wyżyną. W górach dominują szybkie, akrobatyczne tańce jak strathspey czy reel. Natomiast na nizinach, przeważają pieśni pracy. Za to wszędzie możecie posłuchać rytmów szkockich. Tak jak w poprzednim wpisie nadmieniałam, harfa jest tu równie popularna co dudy, które przejęły po nich „pałeczkę”. Stały się one symbolem Szkocji, a towarzyszą im wielkie bębny, dzwonki oraz kołatki.

Oczywiście, to bardziej tradycjonalistyczne spojrzenie, bo Szkocja miała swoich wybitnych twórców w tej dziedzinie.

Tu możecie posłuchać klasycznych brzmień szkockich i udać się w waszą własną podróż.

Muzyka szkocka

Mam nadzieję, że podobała się wam ta podróż czasowa oraz, że zaspokoiłam waszą dzienną dawkę na głód odkrywcy.

Do następnego razu!

 

Źródła: https://www.youtube.com/watch?v=tlu96KTgsgw&pbjreload=101, cullen skink, https://assets.tmecosys.com/image/upload/t_web767x639/img/recipe/vimdb/124060_0-217-4655-4655.jpg, https://thumbs.gfycat.com/SarcasticWelldocumentedElephantseal-size_restricted.gif, https://i.gifer.com/SEls.mp4

Opublikowano Bez kategorii | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Podróż Harrego Pottera czyli magiczny miks odkrywcy

Hejka! Tęskniliście?

Mam dziś dla was małą niespodziankę. Na początku założyłam sobie, że przy każdym wpisie będę dokładnie zgłębiać podróżnicze tajniki jednego z krajów. Dziś jednak postanowiłam zrobić wyjątek. Cieszycie się moi podróżnicy? No ja myślę 😉

Hmm od czego by tu zacząć? Już wiem! Czy są tu fani Harrego Pottera? No jasne że są :-p więc do rzeczy. Myślę, że każdy z was choć raz w życiu zetknął się z tą serią zarówno książek jak i filmów. O czym opowiada ta historia sadzę, że wszyscy wiecie. Pytanie jednak, czy macie świadomość ile podróży musiała przebyć J.K.Rolling zanim napisała wszystkie osiem części? Ja dziś pragnę was zabrać własnie w taką podróż pełną magicznych, zabierających dech w piersiach krajobrazów, smaków, szczypty magii kultury oraz hipnotyzującej muzyki.

Podróż Harrego i Rona w latającym samochodzie z widokiem na zielone wzgórze i Wiadukt Glenfinnan

Harry i Ron wyruszający w podróż

Jesteście gotowi?

 

Jak już sami się pewnie domyśleliście, miałam okazję osobiście odbyć podróż do ukochanego Londynu i po prostu zakochałam się. Dosłownie. Tak jak inni mają swojego crusha o którym myślą dzień i noc, przez którego nie mogą w nocy spać, tak samo i mnie zauroczyła magia tego miasta. Niestety jest on tak ogromny, że nie udało mi się go zwiedzić wzdłuż i wszerz, więc musiałam coś wybrać. A wiecie jak to z kobietami bywa. Nie łatwo im dokonywać wyborów. Postanowiłam więc udać się w magiczną podróż do czasów mojego dzieciństwa.

I tak dosyć już moich wywodów.

 

Czas na fakty.

 

Zacznijmy naszą podróż od wszystkim znanego King’s Cross w Londynie, gdzie Harry Potter rozpoczął swoją wielką przygodę, wskakując do Ekspresu Hogwart na peronie 9¾. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że peron ten istnieje naprawdę i całkiem nieźle zarabia na wykorzystaniu jego wizerunku przez J.K.Rolling. Każdego dnia tłumy podróżnych z całego świata zmierzają tam by móc choć na chwilę poczuć się jak uczeń szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że tak naprawdę ściana ta która łączyć miała świat magii i mugoli wcale nie znajdowała się tam gdzie kręcono właśnie tę scenę, a w zupełnie innym miejscu. Nie będę ukrywać, że nieco się zawiodłam, no ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Dla równie rozczarowanych tym faktem mam nie małe pocieszenie. Jeśli zdecydujecie się jednak odbyć tą podróż, to czeka tam na was nie lada niespodzianka. Magiczny sklep stworzony na potrzeby zagorzałych fanów Harrego Pottera. Myślę jednak, że każdy powinien odwiedzić to miejsce, bo pomimo że to tylko sklep, to aż kipi z niego magia na kilometr, ale to wszystko dzięki ciekawym podróżnym. Wielu z nich wchodzi tam ze zwykłej ciekawości, a inni oddają się urokowi miejsca. Jednak ostrzegam. Jeśli nie lubisz przebywać w tłumie, to miejsce nie jest dla Ciebie. Pełno tam gwaru, hałasu, niezwykłych pamiątek, ciekawskich dzieci, ale i dorosłych, a w tle słychać muzykę stworzą na potrzeby serii o Harrym Potterze. Brzmi trochę jak opis ulicy Pokątnej nie sądzisz?

Sklep przepełniony artykułami i pamiątkami z filmu Harry Potter

Sklep na King’s Cross

Ulica Pokątna z widokiem na  jeden z magicznych sklepów

Ulica Pokątna

 

Skoro już o tym wspomniałam, to grzechem byłoby wam nie wspomnieć o tym, gdzie i to magiczne miejsce ma swój odpowiednik. Oczywiście dalej pozostajemy w Londynie, choć nieco dalej od King’s Cross. To właśnie Leadenhall Market stał się inspiracją do stworzenia tego przepełnionego magią miejsca. Powiem wam jednak w sekrecie moi podróżnicy, że to miejsce pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście możemy je zobaczyć w scenie pierwszej części Harrego Pottera, kiedy to Hagrid prowadzi Harrego Pottera do Dziurawego Kotła, ale mam wrażenie, że kiedyś to miejsce bardziej tętniło życiem. To prawda, że architektura się zachowała i zawsze można odbyć tam podróż by podziwiać kunszt pomysłodawcy, ale to jednak myślę nie jest to czego naprawdę oczekujecie.

 

Widok na Leadenhall Market pełny sklepów i kawiarenek

Leadenhall Market

 

Oczywiście jeśli już jesteście w Londynie, to możecie też zajrzeć do banku Gringotta, którego siedziba mieści się przy ulicy The Strand w Australia House. Nie oczekujcie jednak zbyt wiele, gdyż z tego co mi wiadomo wnętrze nie jest otwarte dla podróżnych. Wielka szkoda, prawda?

Ujęcie z filmu Harry Potter na Bank Gringotta

Bank Gringotta

Ale nie ma co się załamywać, tylko ruszać w podróż do Oxfordu. Powiem wam, że to miasto także mnie zauroczyło. Chyba jak cała Anglia, bo prywatnie jestem wielkim fanem historii, która mnie pasjonuje od zawsze, dlatego dziś polecam to miejsce z całego serca równie zagorzałym historykom, co podróżnikom. Przepiękna architektura, kolebka wiedzy, pierwsze kroki wielkich ludzi. To właśnie Oxford. Jak widać zafascynował też J.K.Rolling, która wykorzystała New College jako wnętrze Hogwartu. Jeśli jednak myślicie, że ta szkoła to tylko jeden budynek, to muszę wyprowadzić was z tego karygodnego błędu. Autorka zainspirowała się także Christ Church, który miał posłużyć jako Wielka Sala na zamku w Hogwarcie, ale również katedrą świętego Piotra w Gloucester. Może nie brzmi znajomo, ale zapewniam Cię, że znasz jej wnętrze chociażby z drugiej części serii o Harrym Potterze. To właśnie tam Ginny Wesley napisała krwią ostrzeżenie na ścianie korytarza zamku w Hogwarcie. Jeśli jesteś niestrudzonym łowcą przygód, to bez problemu znajdziesz tam łazienkę dziewczyn jeszcze z pierwszej części serii. Trzymam kciuki podróżniku!

 

Pamiętajcie, że takich miejsc jest jeszcze kilka jak np. Katedra Durnham czy Londyńskie ZOO, ale to już pozostawiam waszej odkrywczej dociekliwości podróżniczej.

Kolejnym przystankiem na naszej podróży będzie Północne Yorkshire w Goathland, gdzie autentyczny dworzec stał się planem filmowym dla Hogsmade. Brzmi zachęcająco? Jednak nie róbcie sobie nadziei, że tak jak to było w przypadku Hobbiton w moim poprzednim wpisie, uda wam się dostrzec słynny Hogwart. Niestety, tym razem to tylko zręczna robota speców od efektów specjalnych :’-(

 

Z krótką wizytą w Szkocji

 

Widok na  Wiadukt Glenfinnan z przejeżdżającą koleją parową wśród drzew i zielonych wzgórz

Wiadukt Glenfinnan

 

Jak już o podróży mowa, to pamiętajcie, że zawsze warto skorzystać z linii kolejowej West Highland Railway, która swoimi malowniczymi krajobrazami zdecydowanie wynagrodzi wam poprzednie rozczarowania. Poza przepięknym Wiaduktem Glenfinnan, można podziwiać tam Dolinę Glen Nevis i poczuć się jak prawdziwy uczestnik gry w Quidditch’a. Jednak jak powszechnie wiadomo Szkocja znana jest z licznych zamków oraz domów szlacheckich, posiadających przebogatą historię dawnych walecznych, rodów ubarwioną opowieściami o duchach, czarownicach i klątwach. Nic dziwnego, że i ta sceneria stała się inspiracją do stworzenia magicznego świata Harrego Pottera.

 

O podróży po Szkocji jeszcze będę pisać, ale uznałam, że to tak ciekawy temat, że po prostu nie mogłabym skończyć jedynie na wspomince, bo tak bajkowe miejsce zdecydowanie zasługuje na osobny wpis.

Podróż z Harrym Potterem w mroczne tajemnice czarodziejskiego świata poprowadzić nas może nie tylko przez Szkocję czy Anglię, ale także przez Bułgarię, Irlandię, Walię, Norwegię, a nawet Australię. Szok co nie? Tyle krajów w jednym. Brzmi nierealne, a jednak 😀

Musicie mi jednak wybaczyć, że nie poświęcę wystarczająco dużo czasu na opisanie tych równie niezwykłych krain, ale wynagrodzę wam to w następnych wpisach.

 

Kulturalna podróż

 

Może nie wszyscy z was wiedzą, ale Wielka Brytania to nie do końca synonim słowa Anglia, choć zwykle tak nam się kojarzy. Jednakże jest to państwo w którego skład wchodzi również Walia, Szkocja oraz Irlandia Północna. Dlatego te unitarne państwo wyspiarskie jest jeszcze bardziej różnorodne niż Nowa Zelandia, o czym wspominałam w moim poprzednim wpisie. Nie trzeba jednak nikomu tłumaczyć faktu że jest ona otoczona ze wszystkich stron wodami m.in. Oceanem Atlantyckim, Morzem Północnym, Irlandzkim oraz kanałem La Manche.

 

Dlatego jeśli zdecydujecie się na podróż do tego państwa, na pewno zaskoczy was jakość i sam zapach tego niezwykłego, rześkiego powietrza, a nader wszystko sam klimat. W tym państwie zmienność pogodowa to chleb powszedni. Równie szybko co pojawiło się słońce, może zaraz zaskoczyć was ulewny deszcz, ale w tym właśnie tkwi urok tego miejsca. Zwykle Wielka Brytania kojarzy nam się z potężnymi chmurzyskami i deszczową pogodą co już na stałe zapisało się już w samym powiedzeniu „angielska pogoda”. Niech was to jednak nie zmyli. Gdyż nawet jeśli zaskoczy was deszcz, to nie popsuje waszych podróżniczych planów. Dosyć już o florze.

 

Czas na podróż w historię.

 

Słyszycie Anglia i co wam pierwsze przychodzi do głowy? Założę się, że Królowa, Szekspir, Król Artur, Robin Hood i Stonhenge. I wiecie co? Macie słuszną rację. Podróż w to miejsce to przede wszystkim zagłębienie się w studnię pełną mitów, legend i ludowych podań. To właśnie tu narodziły się elfy, trolle, giganty, chochliki oraz gnomy. I jak? Nadal uważacie, że Anglicy to nudny narów pełen sztywnych zasad?

 

A macie świadomość jak wiele dyscyplin sportowych ma tu swoje korzenie? Przede wszystkim football, krykiet, rugby, tenis, golf, hokej, ukochane przez królową wyścigi konne ale również znana wszystkim siatkówka, kręgle, a nawet Formuła 1.

 

Krykieciści grający w angielską grę - krykiet

Gra w krykieta

 

Z racji, że Anglia jest krajem o bogatej kulturze i tradycjach, to oczywistym jest skojarzenie jej ze stylem gregoriańskim oraz architekturą gotycką, którą podziwiać możemy podczas licznych podroży po zamkach, dworach, opactwach i kościołach.

 

 

Nie zapominajmy, że Anglia to także ojczyzna znanych i cenionych na całym świecie pisarzy i filozofów. Sądzę, że każdy z was miał okazję zwłaszcza w okresie świąt bożonarodzeniowych czytać dzieło Charlesa Dickensa. Miłośnicy kryminałów na pewno zatknęli się z książkami Agathy Christie, a miłośnicy romantycznych historii z Jane Austen. Nie mogłabym zapomnieć oczywiście także o moim ukochanym Tolkienie, który również swoją życiową podróż rozpoczął właśnie tu. Zapewne trochę zgłodnieliście więc…

 

Zapraszam do kuchni 😉

Zdjęcie przedstawiające typowe brytyjskie śniadanie złożone z jajek, bekonu, pomidorów i fasoli

Angielskie śniadanie

Zapewne każdy z was, kto usłyszy hasło kuchnia angielska, od razu skojarzy mu się z popularnym „fish and chips”. Jednak kulinarna podróż po angielskich smakach to również angielskie śniadanie znane pod nazwą „ Full English Breakfast”. Składa się ono z jajek, tostów, plasterków smażonego boczku, fasolki, kiełbaski i pomidorów. Niejednokrotnie tę pełnowartościową wyżerkę zaczynają owsianką, a kończą nietypową herbatą z dodatkiem mleka. Po takim śniadaniu myślę, że każdy z was miałby masę energii by wyruszyć w niezwykłą podróż.

 

Innym nietypowym zwyczajem z jakim spotkacie się w trakcie waszej podróży do Anglii będzie tzw. Five o’clock czyli tradycyjne picie popołudniowej herbatki, zapoczątkowane już w dawnych czasach. Obecnie jednak już nie tak bardzo popularnym.

Skoro już pojedliśmy to zapraszam w muzyczną podróż po angielskich rytmach.

 

Angielska melodia.

 

Historia angielskiej melodii jest równie przebogata jak jej tradycja. Ale oczywiście wszystko zaczęło się od ludowego folkloru, który z czasem uległ w znacznym stopniu wpływom muzyki profesjonalnej. Jednak zacznijmy naszą podróż od początku. Najbardziej rdzenne formy odwołują się do tradycji i wierzeń celtyckich blisko związanych z harmonią natury. Ewoluowały one w tzw. country dances, Christmas Crols oraz ballady poruszające wątki pamiętające czasy celtyckich bardów. Co niezwykłe, to powszechnym zastosowaniem cieszyła się harfa, którą następnie zastąpiły dudy, szczególnie popularne w Szkocji.

 

Muzyka celtycka

 

Jak już wspomniałam, muzyka ewoluowała wraz z rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa, dzięki czemu zagościł tam zarówno chorał gregoriański, muzyka Handel’a i wiele wiele innych, aż nie starczyło by nam czasu poruszyć każdą cenną kwestię. Jednak jeśli was to interesuje to śmiało, piszcie! Zawsze mogę zrobić dla was wyjątek od reguły 😉 Jednak tylko wspomnę, że to właśnie z angielskiej muzyki w odmianie rozrywkowej narodził się zespół „ The Beatles”.

 

A już zupełnie współcześnie patrząc, to właśnie uwielbiany przez tłumy Ed Sheeran pochodzi z Anglii.

 

Ed Sheeran – I see fire

 

I tym miłym akcentem, kończymy na dziś naszą podróż!

Do następnej podróży! Trzymajcie się, paa!!!

 

Źródła:https://i0.wp.com/www.thiefoftheworld.me/wp-content/uploads/2015/12/warner_bross_studio_tour_harry_potter_44-e1498048077129.jpg?resize=810%2C540, https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/17/Glenfinnan_Viaduct.jpg/240px-Glenfinnan_Viaduct.jpg, https://vignette.wikia.nocookie.net/harrypotter/images/7/7c/Tumblr_n48o4ktdsO1rlr2dlo10_r1_250.gif/revision/latest/scale-to-width-down/340?cb=20140906214332&path-prefix=pl, https://www.youtube.com/watch?v=2fngvQS_PmQ, https://www.youtube.com/watch?v=c6pLe2dEJ7w, https://www.v10.pl/archiwum/f1/formula_1_2012/inne/2013/krykiet.jpg, https://www.harry-potter.net.pl/images/photoalbum/album_14/1596551.jpg, https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn%3AANd9GcT6iGTSuVylpHyLVfsDhqgsLHqZVy2I2ZAqikIcB9FWFOMzPeHX&usqp=CAU, https://cdn.kingscross.co.uk/media/20191120014430/Harry-Potter-shop.jpg, https://vignette3.wikia.nocookie.net/magiczna/images/1/13/Gringotts-1-.jpg/revision/latest?cb=20100416183242&path-prefix=pl

Opublikowano Bez kategorii | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Hobbita podróż przez świat – czyli z wizytą w Nowej Zelandii

Czy choć raz zdarzyło Ci się rozmarzyć o dzikiej, nieznanej nikomu krainie, której odkrywcą zostaniesz Ty sam? Mnie na przykład ciągle się to zdarza :-) Może dlatego tak kocham te fantastyczne historie.  Dobra ale do rzeczy.

Oglądał ktoś z was kiedyś Hobbita? Ja osobiście kocham tę serię i mogę ją oglądać bez końca. Bardzo wciągająca historia o braterstwie, oddaniu i niepozornym bohaterstwie. Są i sceny walk, czasem dość brutalnych, ale bez przesady oczywiście. Duża dawka humoru, choć czasem i grozy, w końcu zwykła sielanka byłaby nudna co nie? Wiadomo jak to w każdej historii bywa, zawsze znajdzie się jakaś miłostka, ale spokojnie nie ma co się zrażać, jest prawie niedostrzegalna. Wręcz powiedziałabym, mikroskopijna, bez większego wpływu na fabułę „Hobbita”.

Nadal zainteresowani? Mam nadzieję 😉 Zatem…

 

Wyruszmy drogą Hobbita

 

Trzeba jednak pamiętać, że jak sama nazwa mówi „Hobbit: Niezwykła podróż” w formie filmu bądź książki, to przede wszystkim opowieść o podróży drobnego, wątłego duchem, domatora Hobbita Bilbo Bagginsa, który jak dotąd nie wyściubił nosa poza Shire. Choć ja tam wcale się mu nie dziwię. Gdybym miała taki dom i okolicę, to nawet by mi się nie śniło zamarzyć o czymś więcej.

Początek podróży Hobbita w Shire wśród zielonych wzgórz

Hobbit w Shire wyrusza w podróż

No przyznajcie, robi wrażenie. I to mnie chyba najbardziej urzekło w tej całej podróży. No może poza Rivendell. To już zdecydowanie bardziej bajkowy obraz, ale o tym później.

Więc na czym stanęliśmy? Aaa tak, Hobbiton. Nie wiem, czy każdy z was wie, że to miejsce to nie tylko dobra robota specjalistów od efektów specjalnych, a realnie istniejące miejsce, co prawda stworzone na potrzeby serii, ale nadal niezwykle ujmujące. Całkiem jak podróż do samej Nowej Zelandii.

Jednak teraz przychodzi czas na pytanie. Czy wy podróżnicy wiecie cokolwiek o tym niezwykłym kraju? Jeśli nie to zapraszam dalej. Nie zawiedziecie się, obiecuję.

Nowa Zelandia to przede wszystkim kraj pełen rozległych łańcuchów górskich, przecudnych fiord, lodowców, gejzerów, jezior, ale i subtropikalnych lasów. Brzmi ciekawie? Ale to nie wszystko. To idealne miejsce na podróż dla wszystkich tych, którzy kochają dziewicze krajobrazy i dziką naturę. Zatem nie jest to kraj ciekawy wyłącznie z powodu „Hobbita” 😉

Górski krajobraz Nowej Zelandii

Krajobraz Nowej Zelandii

 

Równie różnorodna co flora jest tu także fauna. W trakcie swojej podróży możecie się natknąć na niezwykle unikatowe gatunki gadów, ptaków oraz owadów. Zwłaszcza te ostatnie, mieszkaniec Nowej Zelandii ma okazję spotkać na porządku dziennym. OGROMNE karaluchy czy świerszcze to dla nich codzienność. Brzmi strasznie? Ale spokojnie, są tez i dobre wieści. Podczas swojej podróży nie spotkacie tutaj krokodyli, rekinów, czy jadowitych węży albo pająków. Ufff jak dla mnie ulga. Choć dopiero teraz rozumiem, skąd pomysł Tolkiena na pająki giganty z drugiej części Hobbita pt.”Hobbit: Pustkowie Smauga”.

 

Warto jednak, wybierając się wybierając się tam w podróż pamiętać, że najbardziej znanym w Nowej Zelandii ptakiem jest kiwi. Ten zabawny z wyglądu okaz jest nieoficjalnym symbolem narodowym tego kraju.

Mały ptak kiwi pochodzący z Nowej Zelandii na liściach

Kiwi

Kiedy jednak zmęczą Cię podróże, zawsze możesz skorzystać z rześkich, oblewających wyspy wód, w których także możesz natknąć się na delfiny, foki a przy odrobinie szczęścia nawet na wieloryba. Krajobrazy są przepiękne niczym ze scen z „Hobbita”!

 

 

Teraz może trochę podróż w rejon kultury.

 

Wiedzieliście moi podróżnicy, że nie tylko fauna i flora jest tu tak różnorodna? Tak samo wygląda to w przypadku kultury Maorysów. Ci rdzenni mieszkańcy Nowej Zelandii byli bardzo religijni, waleczni ale byli też świetnymi żeglarzami. Jednak to co zaciekawiło mnie w nich najbardziej, to chyba ich słynny, wojenny taniec Haka. Ale OSTRZEGAM, potrafi zaszokować. Zwłaszcza formą wykonania, gdzie wojownicy tworzą charakterystyczne miny z szeroko otwartymi oczami i wysuniętym językiem. Może nie ma w nim Hobbita, ale i tak gorąco zapraszam do obejrzenia!

Taniec Maorysów Haka

Nowa Zelandia to dobry pomysł na podróż nie tylko fizyczną ale również czasową. Warto zapoznać się z dawną kulturą tego miejsca pełną legend, magii i religii. Znajdzie się też coś dla fanów tatuaży.

 

Podróż w zapis historii przodków.

 

Niezwykle popularne dziś, kiedyś pełniły całkiem odmienne funkcje. Tatuowanie było przede wszystkim, swego rodzaju ceremonią przejścia, pełnego bólu, ale i szacunku. Łączyło duchowość, odwagę oraz sztukę. Tatuaże, szczególnie te na twarzy, miały symbolizować dziedzictwo, wysoki status społeczny czy majątkowy. Gdyby zapytano Hobbita jaki by chciał tatuaż, ciekawe jaki by wybrał 😉

 

Nie zapomniałam również o was, smakosze!

 

Wiem, że dla was to także podróż w nieznane smaki, co może być równie inspirującym doświadczeniem, co wędrówka w nieznane zakątki świata.

Nowa Zelandia to przede wszystkim paje. Są to różnego rodzaju pierogi z farszem mięsnym. Dla polaków myślę, że to duża radość, zwłaszcza jeśli w czasie podróży zatęsknią za nasza polską kuchnią. Innym dość ciekawym zjawiskiem jest hangi, jako szczególny sposób przygotowywania posiłku. A na czym to polega? To dobre pytanie mój odkrywco. Przede wszystkim jedzenie piecze się w przyprawach przysypanych ziemią kopczykach. Składa się ono z baraniny, kurczaka, wołowiny, oraz niewielkiej ilości warzyw. Muszę wam powiedzieć, że chyba najbardziej zaskoczył mnie natomiast sposób podania tego dania. Gdyż otrzymuje się je w koszyczkach z trawy i liści. Zaskoczeni?

Pamiętajmy jednak, że to w głównej mierze podróż, więc na tym nie koniec naszej wędrówki smakowej.

Jak już nam wiadomo, Nowa Zelandia to bardzo różnorodny kraj, w którym także serwuje się dania z całego świata. Fani tureckich kebabów czy japońskich sushi podczas tej podróży nie będą zawiedzeni. Kubki smakowe Hobbita na pewno byłyby szczęśliwe!

 

Kolej i na was muzyczni podróżnicy!

 

Zanim zaczęły się podróże i epoka kolonialna na wyspach królowała muzyka Maorysi. To przede wszystkim microtonal oraz instrumenty taonga puoro, czyli instrumenty wykonane z drewna wydrążonego, kamienia, wielorybów, kości słoniowej, kości albatrosa i ludzkich. Później osadnicy przenieśli tu orkiestry dęte i muzykę chóralną. Co myślę jest sporym zaskoczeniem to to, że współcześnie również możemy w trakcie naszej podróży trafić na występ zespołu grającego współczesną muzykę Maorysi. Niektórzy nawet wydali piosenki w języku Maori, inni tradycyjną sztukę kapa haka, dzięki czemu ta nietypowa kultura przeżywała swoje odrodzenie.

Muzyka Maorysów

Nie myślcie jednak wybierając się w tą podróż, że tam słucha się wyłącznie takiej muzyki. O co to to nie! Muzyka w Nowej Zelandii jest pod wpływem bluesa, jazzu, rock and rolla i hip hopu. Jedynie trzeba mieć na uwadze, że wiele z tych gatunków zostało poddanych nowozelandziej interpretacji.

 

Mam nadzieje, że wytrwaliście do końca naszej podróży. Jak sami widzicie, Nowa Zelandia to nie tylko nudne górki i trawka. Nic bardziej mylnego. To niezwykle różnorodny kraj, pełen niecodziennych widoków, niebanalnych smaków, ale i ciekawych historii. W sam raz dla podróżnika głodnego wrażeń. Nic dziwnego, że na plener „Hobbita” wybrano właśnie Nową Zelandię.

To wszystko na dziś niestety ;-( Trzymajcie się cieplutko!

Do następnej podróży!!!

 

Źródła: https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/Tnjk9kpTURBXy9lMjBjNDE2YzM3OTA0ZTIxMTdjNmQ3MzgzZGFhM2U0ZC5qcGeTlQN1AM0C_s0Br5MFzQMUzQG8kwmmZTUyODJjBoGhMAE/hobbit-niezwykla-podroz-rez-peter-jackson-kadr-z-filmu.jpgzdjęcie ptaka kiwikrajobraz Nowej Zelandii, https://www.youtube.com/watch?v=BI851yJUQQw, https://www.youtube.com/watch?v=3aC5Aue20k4

Opublikowano Bez kategorii | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Skomentuj

Witaj, świecie!

Witaj, jeszcze się nie znamy ale bardzo chciałabym to zmienić!

Co powiesz na mały miks wszystkiego co kochasz? Brzmi banalnie? A jednak! Znajdzie się tu coś zarówno dla filmana jak i smakosza ale i fanów niebanalnej muzyki.

Jesteś zainteresowany? Głupie pytanie… Jasne, że tak 😉

W takim razie zapraszam dalej. Dobrej zabawy!

 

Opublikowano Bez kategorii | 1 komentarz